środa, 24 lipca 2013

Rozpoczęcie [Cmentarz - Wprowadzenie, cześć I]

   Witam was wszystkich bardzo serdecznie. Postanowiłam w końcu założyć własnego bloga z własnymi tworami, o co chodzi mniej więcej opisane jest w zakładce 'Witaj'. W pierwszym poście postaram wprowadzić was do mojego opowiadania, czy też raczej takiej amatorskiej książki, bowiem w końcu opowiadanie to jednorazowa opiska, a ja mam zamiar właśnie te moje podzielić na rozdziały i zobaczymy jak to wszystko w praniu wyjdzie.
Cmentarz - bo tak to ja sobie nazwałam. Wielce oryginalne ni kreatywne to to nie jest, wprowadzam was w świat, który na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem normalny dopóty to nasza główna bohaterka Julka przeprowadza się wraz z matką do nowego domu, okazuje się bowiem, że nowy wybranek jej rodzicielki ukrywał to, iż sam był po rozwodzie, a ponadto miał dwóch synów - bliźniaków. W domu zaczynają dziać się dziwne rzeczy których co dziwne dorośli nie dostrzegają, czyżby to mieszkańcy starego Cmentarza umiejscowionego zaraz za ceglaną willą chcieli przegonić nowych lokatorów ? Nie pozostaje nam nic niż śledzić rozwój wydarzeń.


~~~

Rozdział I
Wprowadzenie.


   Pełnia, śnieżno-szara tafla rozjaśniała pochłonięty czernią nieboskłon,  gwiazdy migotały nieznacznie jedynie mu towarzysząc od czasu do czasu skyrwając się pod niematerialną smugą, która to za dnia wydawała się całkowicie biała, teraz przybierała iluzje hebanu. Dziewczyna siedziała na parapecie wypatrując gwiazdozbiorów, jej kręgosłup stykał się z chłodną, fioletową ścianą pokoju. Miała długie, czarne włosy, sięgały jej do pasa i niemal każda młoda jak i dorosła kobieta mogła jedynie pozazdrościc. Broda umiejsowiona zaraz pod różowymi usteczkami opierała się o odsłonięte kolana, miała bowiem krótkie spodenki, czarny podkoszulek i niebieską koszulę w kratę zarzuconą niedbale na ramiona niczym ręcznik chroniący skóre przed mokrymi włosami. W niebieskich tęczówkach załamywał się księżyc, a jeśliby przejśc do całokrztałtu stwierdzic można jedno - jest cholernie chuda. Miejscami wręcz wystają jej pojedyncze kości, to piętno po pokonanej już anoreksji. 
Pod oknem stała brązowa walizka, nieźle upchana i wydawało się, że zaraz wręcz pęknie od nadmiaru ubrań, książek i gier video. Przeprowadzka - ciężka sprawa jednakże nie dla czternastoletniej Julki, która tylko czekała na ten moment. Nie miała zamiaru dłużej gnieździc się w ciasnym mieszkanku z dwoma pokojami, kuchnią i niewielką łazienką w której prawie nic się nie mieściło nie wspominając już o jej `pokoju`. Ojciec zostawił jej matkę bez pracy i bez pieniędzy, świetnie wywiązał się z alimentów i pewnie teraz wesoło gdzieś żyje sobie ze swoją lafiryndą o ile ta już go dawno nie pozostawiła. Dobra karta jednak znów trafiła się jej rodzicielce, poznała wspaniałego mężczyznę i właśnie teraz przeprowadzali się do wspólnego mieszkania. Dokładniej mówiąc staroświeckiej, ceglanej willi z trzema piętrami oraz strychem. Dobijająco niska cena, wnętrze jak i okolica piękna. Dookoła lasek, nie daleko jezioro - odludzie skrótem umując, a to właśnie rajcowało zakochaną parę najbardziej. Jeśli chodzi o Julkę potrafiła się dostosowac do każdego innego miejsca niż to i właściwie też odrobinę była podjarana. 
Przeurocza pani, która wystawiła dom na sprzedaż w kółko wspominała o cmentarzu zaraz za nim. Właściwie to jakoby wyjżec przez balkon na tyłach można dostrzec oddalone o kilka metrów kamienne płyty wyrastające z ziemi. Drobnostka! Nikt nawet się tym nie przejmował, w końcu zawsze można je usunąc, wystarczą odpowiednie papiery i siup, po trupach ni śladu.

- Julka, jedziemy! - Rozległo się pukanie acz nim dziewczyna zdążyła na nie zareagowac drzwi roztwarły się, a próg fioletowego pokoiku przekroczyła wysoka, szczupła kobieta z krótko ściętymi, blond włosami. Wyglądała raczej na starszą siostre czarnowłosej niźli jej matkę. Uśmiech promieniał na jej twarzyczce, że aż końcówki ustewek Julii podskoczyły ku górze. Zerwała się i zeskoczyła zwinnie z parapetu lądując na ugiętych kolanach, łypsnęła uchwyt walizki i wyciągając go wyprostowała się.
- Super, jestem gotowa.


~~~


Krótko, bo krótko. Nie miałam ochoty pisać na siłę, a w końcu to tylko pierwsza część pierwszego rozdziału. Jeśli macie jakieś uwagi śmiało w komentarzach, postaram się doszlifować z nieco i wystartować lepiej w kolejnej części. Cudów nie oczekujcie, piszę, bo lubię, a teraz pozostaje mi tylko jedno - CDN ciąg dalszy nastąpi  :].
Pozdrawiam!